Członkowie zarządu NBP bronią A. Glapińskiego. "Bardzo mgliste zarzuty"

Prezes NBP Adam Glapiński nie powinien stanąć przed Trybunałem Stanu, a zarzuty formułowane w tej sprawie nie mają uzasadnienia - tak uważa większość członków zarządu polskiego banku centralnego. Na zorganizowanej w poniedziałek konferencji prasowej pięciu przedstawicieli kierownictwa NBP wymieniło argumenty, które mają świadczyć o tym, że decyzje podejmowane przez zarząd, prezesa NBP oraz Radę Polityki Pieniężnej były trafne. - Zarzut związany z walką z inflacją rzekomo jest to przykład upolitycznienia NBP - powiedziała pierwsza wiceprezes Marta Kightley. - Ci politycy, którzy sformułowali w przestrzeni publicznej bardzo mgliste zarzuty wobec prezesa NBP, nie podali żadnych faktów - wskazywał z kolei członek zarządu Rafał Sura.

Politycy Polski 2050 i KO mówią o możliwości postawienia Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Podczas konferencji prasowej w poniedziałek członkowie zarządu Narodowego Banku Polskiego (NBP) wskazywali, dlaczego ich zdaniem zarzuty podnoszone przez polityków wobec Glapińskiego nie są uzasadnione. 

Członek zarządu Paweł Szałamacha odniósł się do kwestii skupowania obligacji skarbowych przez NBP.  - NBP przeprowadzał takie operacje (...) przez ponad 1,5 roku, w okresie pandemii - przyznał Szłamacha. - Pragnę przypomnieć państwu atmosferę 2020 roku. Puste ulice, poczucie zagrożenia (...). W związku z tym prezes, a także zarząd nie miał żadnych wątpliwości, że uzasadnione są działania niestandardowe, nadzwyczajne - dodał. 

Reklama

Jak zaznaczyła Marta Kightley, "działania, które podjął NBP, wynikały z najlepszej wiedzy i najlepszej praktyki banków centralnych". - Gdyby NBP nie podjął takich działań, to byłoby wbrew interesowi. Wydaję się, że ataki na NBP są atakami czysto politycznymi - powiedziała.

Rafał Sura o zarzutach wobec Adama Glapińskiego: Bardzo mgliste

Rafał Sura z zarządu podkreślał, że niezależność NBP chroni nie tylko polska konstytucja, ale także prawo UE. - Ci politycy, którzy sformułowali w przestrzeni publicznej bardzo mgliste zarzuty wobec prezesa NBP, nie podali żadnych faktów - wskazywał. Jak dodawał, działania NBP, wobec których pojawiają się zarzuty, takie jak skup papierów wartościowych "to były decyzje organów kolegialnych, więc nie można mówić, że prezes podejmował sam w tym zakresie decyzje".

Zarzuty "pojawiające się w przestrzeni publicznej często odnoszą się do tego, że prezes NBP nie dochowuje standardów niezależności" - wskazał Sura.

- Proszę wskazać konkretny czyn, któremu można by było przypisać, że prezes złamał prawo albo złamał konstytucję. Przypomnę, że za wypowiedzi żaden obywatel nie ponosi w Polsce odpowiedzialności. Mówię wypowiedzi, po często pojawiają się zarzuty, że prezes powiedział coś zbyt jednoznacznie - dodał Sura. Zacytował tez wypowiedź Glapińskiego o tym, że "działania rządu w czasie pandemii były adekwatne". (...). - Czy przez taką wypowiedź można powiedzieć, że prezes naruszył zasady apolityczności? Nie - stwierdził jednoznacznie. 

Pytanie o doradców Glapińskiego. Rzecznik NBP: Porozmawiajmy na korytarzu

Na konferencji padło także pytanie dotyczące doniesień medialnych na temat doradców zatrudnianych w NBP. Chodzi o listę, do której dotarła "Rzeczpospolita". Znajduje się na niej m.in. Wojciech Jasiński, minister skarbu w pierwszym rządzie PiS, a następnie prezes Orlenu w latach 2015-2018. Pisaliśmy o tej sprawie tutaj. Wcześniej NBP długo nie chciał ujawnić nazwisk, twierdząc, że doradcy nie są osobami publicznymi. 

Rzecznik NBP, usłyszawszy pytanie, stwierdził, że może porozmawiać o tym "na korytarzu" (a nie w trakcie konferencji - red.). 

Wiceprezes Kightley wskazała zaś: - Niezależność banku centralnego przejawia się w jego decyzjach, a nie w tym, jakich ma doradców (...). Decyzje, podjęte przez NBP w sytuacji, kiedy gospodarce groziło załamanie, a potem trzeba było tamować inflację (...), to są decyzje niezależne, kolektywne i służą polskiej gospodarce - dodała. 

Prezes NBP przed Trybunałem Stanu?

Jak wynika z wypowiedzi pojawiających się w sferze publicznej, postawienie Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu rozważa dotychczasowa opozycja. Wniosek w tej sprawie jest już gotowy, chociaż jeszcze nie zapadła decyzja polityczna o jego skierowaniu - podał w poniedziałek poseł Polski 2050 Ryszard Petru. 

Wcześniej marszałek Sejmu Szymon Hołownia mówił, że nad takim wnioskiem trzeba się poważnie zastanowić. Z kolei przewodniczący KO Donald Tusk zapewniał, odnosząc się do tej kwestii, że jego formacja polityczna nie zrobi niczego, co by naruszyło stabilność, czy podważyło reputację państwa polskiego w Europie, za granicą. Obaj podkreślili, że decyzja polityczna w tej sprawie jeszcze nie zapadła. 

Politycy dotychczasowej opozycji na działania Glapińskiego, które miały doprowadzić do upolitycznienia banku centralnego i na niewystarczające realizowanie podstawowego celu NBP, czyli walki z inflacją. Podnoszonym argumentem jest także skup obligacji skarbowych w czasie pandemii Covid-19, co miało stanowić niedozwolone finansowanie deficytu finansowego. 

Tłem konferencji i wypowiedzi polityków z ugrupowań, które niedługo mogą utworzyć nowy rząd, jest też m.in. konflikt Glapińskiego z jednym z członków zarządu NBP - Pawłem Muchą. Jak opisywaliśmy w Interii, Mucha zarzucił swojemu przełożonemu, że pod jego rządami bank centralny niektórymi swoimi decyzjami narusza prawo.  

Członkowie zarządu NBP bronią Adama Glapińskiego

Skutkiem przegłosowania w Sejmie wniosku o postawienie przez Trybunałem byłoby zawieszenie prezesa NBP w wykonywaniu jego funkcji. Jego obowiązki przejmuje w takiej sytuacji pierwsza wiceprezes NBP. Obecnie funkcję tę pełni Marta Kightley.  

Ekonomistka udzieliła niedawno wywiadu brytyjskiemu dziennikowi "Financial Times" na temat takiej możliwości. Zapowiedziała na łamach gazety, że "w razie zawieszenia prezesa NBP w czynnościach w związku z ewentualnym postawieniem go przed Trybunałem Stanu, polski bank centralny złoży apelację w tej sprawie do Trybunału Sprawiedliwości UE ws. złamania traktatów unijnych". Dodała również, że "tego typu zawieszenie stanowiłoby złamanie Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej oraz statutów Europejskiego Systemu Banków Centralnych oraz Europejskiego Banku Centralnego". 

W obronie prezesa stanęli także członkowie zarządu, którzy jeszcze przed konferencją wystosowali pismo do Zgromadzenia Narodowego. Pod listem nie podpisała się tylko jedna z osób z zarządu, Paweł Mucha. Mucha nie wziął także udziału w poniedziałkowej konferencji. 

Do sprawy odniosła się także prezes Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde. "Prawo Unii Europejskiej zapewnia ochronę prezesowi Polskiego Banku Centralnego" - wskazała. "Statut ESBC i EBC, w celu zagwarantowania niezależności prezesów krajowych banków centralnych, zapewnia ochronę na wypadek, gdyby Sejm miał następnie przyjąć uchwałę o postawieniu pana w stan oskarżenia" - napisała w liście do Adama Glapińskiego. Stwierdziła w nim też, że takie oskarżenie może wiązać się z automatycznym zawieszeniem Glapińskiego zarówno jako szefa banku centralnego, jak i członka Rady Ogólnej EBC, a zatem może być "niezgodne z prawem".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »